się przyjrzeć. <br>Dziadka, którego zupełnie nie pamiętał, wyobrażał sobie jak ze starej ryciny, <br>w szlafroku, w szlafmycy z kutasem i z fajką o cybuchu metrowej długości <page nr=19>. Tę fajkę ojciec wiernie przechowywał, Teofil miał ją parę razy w rękach <br>i wąchał. Z cybucha wynikał słaby, lecz wyraźny zapach dymu tytoniowego, który <br>wsiąkł w wiśniowe drzewo i trwał dłużej niż człowiek. Babkę przypominał sobie <br>jako czarno ubraną staruszkę, mocno pochyloną, która podczas burzy, wśród gromów <br>i błyskawic, chodziła po podwórzu z dzwoneczkiem loretańskim, aby uśmierzyć <br>złowieszcze niebo. Kruchy dźwięk i nikła woń dymu - to było wszystko, czym trzymały <br>się jego pamięci dwie zamierzchłe