uczynić bardziej pracownika służby cywilnej niż polityka. Okazało się bowiem, że podporządkowanie służb specjalnych premierowi i ustanowienie specjalnego ministra koordynatora nie uwolniło ich od polityki lub przynajmniej od uwiarygodnionych podejrzeń o działania polityczne. Kolegium do spraw służb specjalnych stało się instytucją prawie fikcyjną, prezydent, wybierany w wyborach powszechnych i konstytucyjnie współodpowiedzialny za bezpieczeństwo kraju, jest głównie odbiorcą informacji, a premier, który ponosi konstytucyjną odpowiedzialność, prawie nic nie wie, co się dzieje, bo też z natury rzeczy wiedzieć nie może.<br><br>I tak oto mamy zupełnie chorą sytuację, że jedna część władzy wykonawczej (prezydent) pisze do drugiej części władzy wykonawczej (premier) listy, iż