się przedłuża, Joanna patrzy na niego wyczekująco, mogę po prostu wstać i wyjść, nie ma przecież przymusu odpowiadania, albo nie, skoro chce wiedzieć, to jej powiem, niech wie, jak mnie uszczęśliwiła, niech nie myśli, że wszystko jest świetnie, pewnie jutro przeszłaby do porządku dziennego nad wczorajszym wieczorem, ot, taki mężowski wybryk, my, tolerancyjne kobiety, umiemy wiele wybaczyć w imię trwałości podstawowej komórki społecznej, z której żyjemy, którą się karmimy, którą wysysamy, dbając o to, aby zachować pozory poświęcenia, też się tak mogę poświęcać, chętnie zajmę się gotowaniem obiadów, a niech ona tam jeździ, niech siedzi w tym pokoju i zobaczy, jak