potrzebowałem, żeby wykonać jakikolwiek krok w sprawie leczenia. Dwadzieścia, a może więcej razy byłem pod drzwiami poradni przeciwalkoholowej z myślą, że tym razem wejdę tam na pewno. Niestety, zawsze spotykałem kogoś znajomego. Chodziłem jak nakręcony po korytarzu udając, że czekam na wizytę u laryngologa, okulisty czy chirurga. Często po kilkugodzinnym wyczekiwaniu na stosowny moment - taki, że wśliznę się tam nie zauważony - odchodziłem z niczym. Tak strasznie się wstydziłem. Kombinowałem sobie, co pomyślą inni: na pewno wytkną mnie palcami, wezmą na języki, będą wyzywać od pijaków.</><br><who3>Anka: Takie podchody są bardzo typowe. Wszyscy, którzy zaczęli leczenie inaczej niż dowiezieni siłą na oddział