czasu, że się spieszę i tylko krótkie "cześć" wchodzi w rachubę. Ale tym razem było inaczej. Z Pawłem jakoś zawsze się mijaliśmy, wtedy kiedy moglibyśmy się lepiej poznać. Zdawało mi się zresztą, że on się mijał ze wszystkimi. Nie pamiętam go z żadnych imprez, wyjazdów, knajp. Żadnych dziewczyn, żadnych szczeniackich wygłupów. Właściwie niewiele o nim wiedziałem, ale zawsze zdawał mi się sympatyczny i interesujący. I naprawdę się ucieszyłem, kiedy spotkałem go przed wejściem do największej księgarni w mieście, do tego supermarketu, gdzie kłębiący się tłum kupuje a to książkę, a to płytę, a to perfumy. On też wyraźnie się ucieszył. Nie