się nazywała Jasia! - i przytuliłam ją do siebie. <br>Ponieważ jednak nie miała nawet koszulki, a w pokoju było <br>chłodno, więc prędko okręciłam ją szalem mamy. <br><br><br>Mama zauważyła to i powiedziała: <br><br>- Tak. Masz słuszność. Może się zaziębić. <br>Ale jeszcze dziś zabierzemy się do roboty i uszyjemy <br>jej wyprawkę. <br><br>I zaraz zaczęła wyjmować z szuflady płótno <br>i batyst, koronki i włóczkę.<br><br>Jasia otrzymała wszystko, co tylko może posiadać małe <br>dziecko. Mama, która nie lubiła ani szyć, ani haftować <br>i którą rzadko widywałam dotychczas z robótką <br>w ręku, sama szyła jej koszulki, obrębiała pieluszki <br>i kocyki, robiła szydełkiem włóczkowe kaftaniczki, <br>czapeczki i buciczki, pikowała