załatwić. Ja dokładnie widzę, o co chodzi Kościołowi, i popieram to: trzeba zachować jakiś umiar w sferze seksu, trzeba narzucić sobie pewne ograniczenia. Ale nie do tego stopnia, żeby to się kończyło nerwicą. Żeby przychodziły na świat niechciane dzieci. Nie można nakładać na ludzi ciężarów, których samemu się nie nosi! - wykrzykuję, wiedząc, że i tak drogiego Karola nie przekonam, że cała moja misja i podróż w czasie okazała się jedną wielką porażką.<br>Wujas milczy chwilę, a potem pyta:<br>- Tak, a które twoje dziecko jest niechciane?<br>- Ale ja chcę mieć wiele dzieci i wiem, że jak katolicy się kochają, to i dzieci