Wykręciwszy do tyłu ręce, sprawdzali, czy jest puls.<br>Tłum zebrany na rynku wyważył drzwi kamienicy Looma i wtargnął do wnętrza, gdzie od razu zrobił się zator. Trzeba się było przeciskać przez ciemne i duszne korytarze, brnąc po kolana w zakurzonych stosach pożółkłych książek, rozlatujących się ze starości. Emilka swoim zwyczajem wylegiwała się w pościeli, ignorując odgłosy zewnętrznego świata. Z wypiekami na policzkach przewracała przedostatnią stronę francuskiego romansu, kiedy ktoś wyrwał jej książkę z rąk. To był koniec, ci, którzy stali na schodach, podawali sobie czarną trumnę, płynęła wysoko nad głowami, aż dopłynęła. Ujrzawszy ją, Emilka wrzasnęła przeraźliwie, <br>a po chwili, mając już