Massud, jego największy dłużnik, ani razu nie zaprosił go do Kabulu, gdzie zostawił dziesięć tysięcy swoich żołnierzy, by strzegli bezpieczeństwa nowego rządu i przypominali mu, komu zawdzięcza władzę. Długo znosił zniewagi w milczeniu. Jego cierpliwość skończyła się, gdy doniesiono mu z Kabulu, że Massud zamierza rozkazać jego uzbeckim wojownikom, żeby wynieśli się z miasta. Takiej ceny żądał Hekmatiar w zamian za pokój. Dostum mógł od biedy zadowolić się rolą prowincjonalnego emira, ale nigdy bezwolnego barana ofiarnego.<br>Wysłał umyślnych do władcy sąsiedniej prowincji Baghlan, Sajjeda Dżafara Naderiego, ponieważ doniesiono mu, że ten szczerze nie znosi długowłosych mudżahedinów. Spotkali się, przypadli sobie do