Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jak mała dziewczynka.

Nikomu z nas Wielkie Łuki nie przypadły do serca. Ojciec twierdził, że praca w warsztatach jest nieciekawa i że równie dobrze mógłby nimi kierować jakiś doświadczony majster. Matka przechodziła okres nostalgii, tęskniła za Warszawą, odczuwała brak nowosokolnickich przyjaciół, żałowała, że nie ma panny Kazimiery, i teraz dopiero wyrażała się z uznaniem o jej zaletach. Poświęcała nam o wiele więcej czasu, uczyła Krysię, a choć rzadziej cierpiała na migrenę, przygasła jakoś i posmutniała. Tekla uskarżała się na rozłąkę z Gawriłą:

- Ja tu, a on tam - samotny jak bylinka. Ani zje porządnie, ani mu kto koszulę wypierze...

Gdy to mówiła, jej
jak mała dziewczynka.<br><br>Nikomu z nas Wielkie Łuki nie przypadły do serca. Ojciec twierdził, że praca w warsztatach jest nieciekawa i że równie dobrze mógłby nimi kierować jakiś doświadczony majster. Matka przechodziła okres nostalgii, tęskniła za Warszawą, odczuwała brak nowosokolnickich przyjaciół, żałowała, że nie ma panny Kazimiery, i teraz dopiero wyrażała się z uznaniem o jej zaletach. Poświęcała nam o wiele więcej czasu, uczyła Krysię, a choć rzadziej cierpiała na migrenę, przygasła jakoś i posmutniała. Tekla uskarżała się na rozłąkę z Gawriłą:<br><br>- Ja tu, a on tam - samotny jak bylinka. Ani zje porządnie, ani mu kto koszulę wypierze...<br><br>Gdy to mówiła, jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego