Aleksander Brückner, który napisał, że zabici generałowie stawiali, "jak niegdyś ks. Józef, honor nad ojczyznę i padali ofiarą honoru najbardziej zasłużeni, Blumer, Trębicki, Hauke, St. Potocki".<br>Uważna lektura wszystkich pamiętników, jakie zostawili uczestnicy powstania listopadowego, pozwala na stwierdzenie, że żaden z tych autorów nie nazwał poległych dowódców zdrajcami. Wręcz przeciwnie, wyrażano ubolewanie, iż przynajmniej części z nich nie pozostawiono czasu do namysłu, po którym zmieniliby swój pierwotnie niechętny stosunek do "rokoszu", za jaki powstanie zostało początkowo uznane. Takiego właśnie zdania był Jan Skrzynecki, który w lutym roku 1831 został jego naczelnym wodzem.<br>Z najwyższą wzgardą pisano o pomniku na placu Saskim