na tapczanie i już się nie zmuszam do myślenia o niczym innym. Czekam. Na Grzegorza. <br><br>Patrzę na nasz pokój - jakbym go pierwszy raz zobaczył. Pośrodku - mahoniowy Steinway - duma Grzegorza, prezent od jego starych za maturę, kupiony okazyjnie. A wokół - pożal się Boże, jak obskurnie. Brud, smród, ubóstwo i nędza. Dwa wyrka, szumnie przez panią Romę zwane tapczanami, przykrywają spłowiałe kilimy, które może kiedyś były nawet ładne. Wieszak biurowy zawieszony ciuchami... "szafy, niestety, do tego pokoju nie ma...", na podłodze książki, płyty, adapter, na stole resztki jedzenia, butelki po mleku, maszynka elektryczna... "...a z kuchni panowie nie będą korzystać, prawda? Dlatego nie