Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
porzucone, z samotnością do wtóru. I to było gorsze niż lament. Wreszcie pociąg ruszył i odjechali sami z tą pieśnią w step, ku Uralowi. A w Nowym Depo został nastrój jak po pogrzebie. Tylko Niemcy nadwołżańscy chodzili uśmiechnięci, bo ich nie brano do wojska.
Łarysa po robocie siadywała na swoim wyrku bez ruchu, przygarbiona, z opuszczoną głową, i trwała tak godzinami, nie odzywając się do nikogo, nie zwracając najmniejszej uwagi na żywą krzątaninę w baraku. Nie słyszała, co do niej mówiono, martwiała w oczach. Uszanowały tę żałobę pierwszego wieczoru, drugiego patrzyły z niejakim zdziwieniem, trzeciego jej zachowanie wydawało się już niepokojące
porzucone, z samotnością do wtóru. I to było gorsze niż lament. Wreszcie pociąg ruszył i odjechali sami z tą pieśnią w step, ku Uralowi. A w Nowym Depo został nastrój jak po pogrzebie. Tylko Niemcy nadwołżańscy chodzili uśmiechnięci, bo ich nie brano do wojska. <br>Łarysa po robocie siadywała na swoim wyrku bez ruchu, przygarbiona, z opuszczoną głową, i trwała tak godzinami, nie odzywając się do nikogo, nie zwracając najmniejszej uwagi na żywą krzątaninę w baraku. Nie słyszała, co do niej mówiono, martwiała w oczach. Uszanowały tę żałobę pierwszego wieczoru, drugiego patrzyły z niejakim zdziwieniem, trzeciego jej zachowanie wydawało się już niepokojące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego