Nie śmiałem pytać - dokąd?, lecz chciałem zabrać ze sobą jedyną rzecz, jaka do mnie należała, list od żony i córki schowany pod poduszką.<br>Więc mitrężyłem siedząc na łóżku i rozglądając się po do znajomej celi, gdzie tkwili w pętach moi towarzysze, jakbym chciał z nimi się pożegnać: skrzypek, marynarz, płowy wyrostek, karzeł bez ręki, mój dostojny Rozmówca, który drzemie w samo południe, oraz ten nieszczęśnik prześladowany przez pająki, a ukradkiem za plecami szukam swoich listów pod poduszką.<br>Strzegłem ich, równie tajnych jak odezwy rządu powstańczego, czyżby je wykradli ci z ochrany?<br>A przecież mogłem je spalić, miałem na to cały dzień