nie znajdowała w sobie dość sił, a co najgorsze - dość chęci, aby przełamać ogarniające ją zniechęcenie. Jeśli do tej pory żyła napięciem nerwów, teraz, gdy już nie musiała spędzać dni <page nr=29> i nocy na przeciwstawianiu się uczuciom bezustannego zagrożenia, coraz częściej popadać poczęła w stan wewnętrznej pustki. Czasem, zdjęta nagłym przerażeniem, wyrywała się z tego odrętwienia i w gorączkowym, niespokojnym mnożeniu przed samą sobą przeróżnych obowiązków i zajęć szukała ratunku. Ale tych obowiązków i zajęć miała tak wiele, że wśród rozpętanej pracowitości opadały jej ręce. Bo ku czemu to wszystko ostatecznie prowadziło, ku jakiemu życiu, ku jakiej przyszłości? Przeszły wprawdzie lata najgorsze