teraz potrafię już obiektywniej, na zimno i z koniecznego dystansu rozważyć czynniki, które mnie do tak drastycznego stanu doprowadziły. <br>Poza słabą odpornością psychiczną, którą mogę już niestety uznać za pewnik, zdecydowanie destruktywną rolę odegrały również pewne niesprzyjające uwarunkowania i fakty, stanowiące wyśmienite podłoże dla tej szczególnej choroby. Nie są one wyssane z palca, ani też nie powstały jako wyimaginowany produkt zaburzonej świadomości. Istniały faktycznie i istnieją nadal, niezależnie od mojego "przebudzenia". <br>Takich życiowych trudności, złych przyzwyczajeń, problemów nie da się nawet przez najdłuższą i najbardziej efektywną kliniczną cure wymazać. Nie unicestwią się samoistnie, czekają na inicjatywę, przedsięwzięcia. Kiedyś wrócę, a one wciąż pozostaną