pełnym bezradności szeptem, po czym<br>zbliżywszy twarz do kraty, aż żelazne pręty wbiły mu się w policzki, w<br>czoło, wpatrywał się w tę kamienną płytę, jak gdyby oczekując od niej<br>odpowiedzi. A po dłuższej chwili, pogodzony już widocznie z<br>odpowiadającym mu zza kraty milczeniem, rzekł: - Na ogół większości<br>kobiet mężczyzna wystarcza. A nawet przyjmują to jako przeznaczenie,<br>kogo im czas i przypadek nastręczą. Niekiedy jednak rodzą się i takie,<br>co tylko Bóg może zadośćuczynić ich pragnieniom. I idą za Bogiem.<br> Coś tam jeszcze mówił, lecz coraz bardziej nie do mnie, tego byłem<br>pewny. I zląkłem się, że od tych jego słów