zaciągam pod brodą taśmy mojego śpiwora, z których spływa woda. Śpię spokojnie. Wierzę, że Czesław zawsze w porę obudzi mnie. Tak jak zrobił to dwadzieścia lat temu na pierwszej "Nord".<br><br><gap reason="sampling"><br><br> Niedziela. Niedziela! Nie ma to jak niedziela. Wiatr słabnie, chmury się przerzedzają. Nie na tyle oczywiście, aby zobaczyć słońce, ale wystarczająco, aby ocean malował się w jaśniejszym kolorze. Ulga!<br> Wykorzystuję aurę, suszę, wietrzę, porządkuję. Układam, składam, zakładam. Co zakładam? Elektryczność. Przezornie zabrane dynamo rowerowe (tzw. dymano) mocuję na koszu rufowym zaopatrzywszy je w propeler (fachowa nazwa turbiny powietrznej). Są to dwie połówki od puszek coli - karykatura wiatraczków ze stacji meteorologicznej. Mimo