karate, w którym - jak twierdzi - zdobyła czarny pas, świadczący o wysokich umiejętnościach w tej dziedzinie, prowadziła ze wspólnikiem „walizkowe" biuro. Jego siedzibą był samochód. Wspólnicy podróżowali po kraju, z banków wyłudzali pieniądze, a w sklepach kupowali towary na raty. <br>Metoda Violetty K. i Marcina P. również sprowadzała się do wyszukiwania bezrobotnych figurantów, którzy na swoje nazwiska zakładali konta w bankach. Były to oddziały PKO BP zarówno w woj. śląskim, skąd pochodzą wspólnicy, jak i w innych miastach - np. w Łodzi. „Słup" jednorazowo wpłacał pieniądze, a kiedy dostawał czeki, „czyścił" konto biorąc na nie tyle, ile się dało. Gotówkę