Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
swego miejsca.
Sokół przybył trzeci, zszedł z podobłocznego szlaku, zanurkował w dół i już uciekał w górę, a jego pióro wciąż spływało z nieba. Sokół - sługa swego pana.
Gdy trzecie pióro wpadło do misy, ban umilkł. Chwilę stał jeszcze, patrząc w dół na ośmiu zawodników, wreszcie usiadł.
Woda w misie wzburzyła się, podniosła, wystrzeliła w górę strumieniem, obryzgując ludzi, widać było, jak pulsuje, podnosi się i opada. Podchodzili kolejno do naczynia i wkładali do bulgoczącej wody zwiniętą w pięść prawą dłoń. Gdy już wszyscy dopełnili ceremonii, podnieśli prawe ręce i rozwarli palce. Dwóch miało na dłoni smugę czerwonej farby. Będą więc
swego miejsca.<br>Sokół przybył trzeci, zszedł z podobłocznego szlaku, zanurkował w dół i już uciekał w górę, a jego pióro wciąż spływało z nieba. Sokół - sługa swego pana.<br>Gdy trzecie pióro wpadło do misy, &lt;orig&gt;ban&lt;/&gt; umilkł. Chwilę stał jeszcze, patrząc w dół na ośmiu zawodników, wreszcie usiadł.<br>Woda w misie wzburzyła się, podniosła, wystrzeliła w górę strumieniem, obryzgując ludzi, widać było, jak pulsuje, podnosi się i opada. Podchodzili kolejno do naczynia i wkładali do bulgoczącej wody zwiniętą w pięść prawą dłoń. Gdy już wszyscy dopełnili ceremonii, podnieśli prawe ręce i rozwarli palce. Dwóch miało na dłoni smugę czerwonej farby. Będą więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego