Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
skakać przez skakankę z kolczastego drutu.
Spojrzała na zegarek. Hans potrząsnął głową. Podniósł rękę. Szubadko wydawał mu resztę. Banknoty były nowe i czyste. Szli razem. Kiedy znowu spojrzał na zegarek.
- Pan docent... na defiladę?
- Zgadła pani.
- Roześmiali się oboje. Przed szkołą podała mu rękę.
- Dziękuję za rozmowę i poczęstunek. Dziewczynki z dumą opowiadały rodzicom, że "był pan inspektor z ministerstwa". Toteż dziękuję w ich imieniu.
Szło mu się raźno. "Dziwne ma oczy. To są chyba te słynne oczy fiołkowe, o których mówią znawcy. Po matce? Po ojcu? Nie żyją. Jak moi".
Kiedy zbliżał się do placu, od strony kościoła dobiegła muzyka. Szedł
skakać przez skakankę z kolczastego drutu. <br>Spojrzała na zegarek. Hans potrząsnął głową. Podniósł rękę. Szubadko wydawał mu resztę. Banknoty były nowe i czyste. Szli razem. Kiedy znowu spojrzał na zegarek. <br>- Pan docent... na defiladę? <br>- Zgadła pani. <br>- Roześmiali się oboje. Przed szkołą podała mu rękę. <br>- Dziękuję za rozmowę i poczęstunek. Dziewczynki z dumą opowiadały rodzicom, że "był pan inspektor z ministerstwa". Toteż dziękuję w ich imieniu. <br>Szło mu się raźno. "Dziwne ma oczy. To są chyba te słynne oczy fiołkowe, o których mówią znawcy. Po matce? Po ojcu? Nie żyją. Jak moi". <br>Kiedy zbliżał się do placu, od strony kościoła dobiegła muzyka. Szedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego