Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
perspektywy półrocznej wydawał mi się czymś niesłychanie odległym. Krystyna w lei, tańce, zarysy Molokai, ja sam z ogoloną głową i krzaczastą brodą. Ale dla gospodarzy, ich dziatwy, w tym Rosemary, na której urodziny w dniu jutrzejszym zostałem zaproszony, był wielką atrakcją. Uważam, że zasłużył na to.
- Andy, wybij sobie to z głowy. Nie ma żadnych "May Storm". Nie ma, nie istnieją. Powietrze, wozduch - Wilson był aż czerwony z podniecenia - Andy, ja nie mówię, gdzie ja mam Japończyków, ich tradycję i tysiące lat cywilizacji. Ja mam tu naszą aparaturę, ponad trzydzieści lat gromadzenia danych. Nic, ale to absolutnie nic nie wskazuje na to
perspektywy półrocznej wydawał mi się czymś niesłychanie odległym. Krystyna w lei, tańce, zarysy Molokai, ja sam z ogoloną głową i krzaczastą brodą. Ale dla gospodarzy, ich dziatwy, w tym Rosemary, na której urodziny w dniu jutrzejszym zostałem zaproszony, był wielką atrakcją. Uważam, że zasłużył na to.<br> - Andy, wybij sobie to z głowy. Nie ma żadnych "May Storm". Nie ma, nie istnieją. Powietrze, wozduch - Wilson był aż czerwony z podniecenia - Andy, ja nie mówię, gdzie ja mam Japończyków, ich tradycję i tysiące lat cywilizacji. Ja mam tu naszą aparaturę, ponad trzydzieści lat gromadzenia danych. Nic, ale to absolutnie nic nie wskazuje na to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego