się przedstawiał, rzec by można - od frontu, kapitan Sakowski, w którego kompanii miał Kazimierz stawiać pierwsze, rekruckie kroki żywota wojskowego.<br>Któż by pomyślał, że był on kiedyś zacnym napoleońskim oficerem i służył w legiach generała Dąbrowskiego, gdzie pono - jak w wojsku francuskim - przyjazne fraternizowanie znamionowało życie obozowe, a prosty żołnierz za pan brat zwracał się do oficera po ogień do lulki!<br><page nr=216> Na szczęście, z tamtych pięknych czasów coś pozostało kapitanowi Sakowskiemu. A raczej - ktoś... Żona.<br>W Andaluzji gdzieś, w hiszpańskiej wyprawie zdobył ją, gorącej Iberii córę, przez kurzawę całej Europy jak skarb szacowny przewiózł i pod chłodniejszym polskim niebem - nic z