nim obu trybunałami apostolskimi, do których głównie przyjeżdżał. Ale również wszędzie wokoło dziesiątek interesujących go biur, urzędów i archiwów papieskich, nie mówiąc już o pałacach z apartamentami różnych kościelnych dygnitarzy, z którymi pozostawał w stosunkach. Wszedłem do hotelu. Wjechałem na taras, ten taras restauracyjny, tak pełen wspomnień. Usiadłem przy stoliku zacienionym jak i wszystkie inne płóciennym dachem, podszytym pnączami. I cieszyłem się widokiem sali, a zwłaszcza tym, że jeszcze wczoraj byłby to dla mnie widok przykry. Przy stolikach dość licznie czerniły się sutanny, z wypustkami fioletowymi albo bez wypustek, oraz również ciemne ubrania panów. Patrząc na nich myślałem z radością, że