Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
robotnika placowego. Nieuczony jestem - dodał patrząc spod przymrużonych powiek na Jurka - nieuczony. Gdzie mnie do szkoły. Dechy nosić - do tego jestem dobry. Ja im za to kiedyś zapłacę, tym trzem wieprzom. Majstrowi także łeb urżnę...
Wydawało mu się, że go poniosło gadulstwo. Zerknął na Jurka podejrzliwie, podniósł palec ostrzegawczo i zacisnął zęby na końcu kciuka. Był to złodziejski znak, żądający milczenia.
VI
Sylwek stoi przy budce i gwiżdżąc ciągle te same trzy nuty, miętosi lekko w palcach gorące i suche uszy królików.
Przyzwyczaja je do gwizdu, chce bowiem, aby na jego głos przybiegały, skoro wiosną wypuści je na trawę. Jurek idzie
robotnika placowego. Nieuczony jestem - dodał patrząc spod przymrużonych powiek na Jurka - nieuczony. Gdzie mnie do szkoły. Dechy nosić - do tego jestem dobry. Ja im za to kiedyś zapłacę, tym trzem wieprzom. Majstrowi także łeb urżnę...<br>Wydawało mu się, że go poniosło gadulstwo. Zerknął na Jurka podejrzliwie, podniósł palec ostrzegawczo i zacisnął zęby na końcu kciuka. Był to złodziejski znak, żądający milczenia.<br>VI<br>Sylwek stoi przy budce i gwiżdżąc ciągle te same trzy nuty, miętosi lekko w palcach gorące i suche uszy królików.<br>Przyzwyczaja je do gwizdu, chce bowiem, aby na jego głos przybiegały, skoro wiosną wypuści je na trawę. Jurek idzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego