ostatecznie przekonało bosmana. Przypomniał sobie, że to Tomek<br>przecież przełamał nieufność krajowców, którzy z początku odmówili<br>swego udziału w polowaniu na kangury. Ponieważ sam nie miał zdolności<br>dyplomatycznych, postanowił powierzyć Tomkowi załatwienie formalności.<br> - Gadaj z nimi, brachu, a ja będę miał na nich oko, żeby nam jakiego<br>kawału nie urządzili - zadecydował.<br> - Dobrze, ale co mam im powiedzieć?<br> - Mów, że konie uciekły. Poproś o jedzenie i powiedz, że chcemy<br>odpocząć w obozie.<br> - Tutaj usiądziemy i zaczekamy, aż ktoś do nas wyjdzie - zaproponował<br>Tomek, siadając na ziemi w nieznacznej odległości od obozu.<br> Upłynęło kilka minut. Bosman Nowicki położył niedbale karabin na<br>kolanach. Z