wydawało, dyskretnie. Kiedy przed domem wkładała klucz <br>od drzwi wejściowych pod skrzynkę z pelargoniami - obstawiony <br>był nimi cały ganek - pomyślał, że nie tylko <br>Śliczna ma bzika na punkcie hodowania badyli. Zauważył <br>też, oczywiście, że klucz jest z tych najprostszych, <br>dom tak zamknięty można otworzyć nawet palcem. (Palcem, <br>bracie, pokonasz, byle zakrzywić i spłaszczyć na końcu... - powiedział <br>mu, niezbyt logicznie, ale przejrzyście, o innych drzwiach <br>i kluczu, Pinokio.) Mieszkała sama z matką - tak <br>mówiła - nie bały się? Informację o licznej <br>rodzinie (z tobą byłoby ośmioro...) należało włożyć <br>między bajki. I nic nie gadała o ojcu...<br>- Przepraszam za wtargnięcie na twoje terytorium - usłyszał