Lelewelowski...<br><page nr=258> Spojrzały spod ciemnych brwi oczy prawie młodzieńcze, bystre, przenikliwe... Spojrzały jakoś poczciwie, z życzliwością pełną aprobaty: - - Lecz za to usta zacięły się znowu: przybrały zwyczajny wyraz nikłego uśmiechu; który wydawał się złośliwym czy szyderczym...<br>Zaliwski poruszył się gwałtownie, cień zniecierpliwienia zjawił się na jego chmurnej, zawsze zasępionej twarzy.<br>- Więc zalecasz profesor powstać, jeśli dobrze rozumiem? ~ spytał cokolwiek opryskliwie; ledwie wyczuwalna drwina brzmiała w jego stłumionym głosie.<br>Lelewel znów opuścił oczy; wlepił je nieruchomo w dłoń, wspartą na krawędzi stołu.<br>- Czy zalecam? - odrzekł jakby z łagodnym zdziwieniem. - Juści, gdyby mieć pewność, że dwory obce, austriacki lub francuski, ujmą się za nami