rycerze krzyżowi<br>Całowali kamienie na groble Chrystusa.<br><br>Pożądam cię, jak chmura piorunu pożąda,<br>Pragnąc wreszcie własnego wyzbyć się brzemienia,<br>Przyzywam cię, lecz próżno. I nic się nie zmienia<br>Pod niebem, które złemi gwiazdami spogląda.<br><br>A przeto mi zostały dymy aloesu<br>Na wzgórzu, gdzie mnie złożą ramiona niewierne,<br>Gdzie duchy nawiedzają żałobną tawernę,<br>Smucącą się naprzestrzał zawiewem bezkresu.<br><br>A tam już będzie płomień i wicher w płomieniu,<br>I dusza się przerazi własnej swej niedoli,<br>- Wtedy Bóg ją przygarnie i z ciała wyzwoli,<br>By jak sokół - siedziała na Jego ramieniu.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>ROZMOWA</><br>Drzwi zostały niedomknięte - pewnie ktoś wszedł,<br> O, moja miła!<br>Własną czujność naśladując