Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
I w dechę
chłop. Nic z przedszkolaka. Ręka, kolego, idziemy opatrywać
rany. Nie będę się przyglądał obojętnie kulawemu
przyjacielowi. Pukniemy do tej twojej pani Alusi, niech działa.
16
- Oczywiście - odezwała się chłodno babka. - Moja
wnuczka musi być idiotką.
Stała nad kartką, stołem i Dominiką ponura jak listopadowa
noc, groźna i żałosna zarazem.
- Dlaczego wszystkie nieszczęścia zawsze spadają
na moją głowę? - patrzyła gdzieś obok zastygłej
z przykrości i bladej Dominiki. - Dlaczego ja muszę
na to wszystko patrzeć? Nie on? O twojej matce nie wspominam. - Czarne
oko prowadzi przez chwilę spojrzenie po spuszczonej głowie
Dominiki, ignorując drżenie powiek. - Czy to dziecko... - babka
przenosi
I w dechę <br>chłop. Nic z przedszkolaka. Ręka, kolego, idziemy opatrywać <br>rany. Nie będę się przyglądał obojętnie kulawemu <br>przyjacielowi. Pukniemy do tej twojej pani Alusi, niech działa.<br> 16<br>- Oczywiście - odezwała się chłodno babka. - Moja <br>wnuczka musi być idiotką.<br>Stała nad kartką, stołem i Dominiką ponura jak listopadowa <br>noc, groźna i żałosna zarazem.<br>- Dlaczego wszystkie nieszczęścia zawsze spadają <br>na moją głowę? - patrzyła gdzieś obok zastygłej <br>z przykrości i bladej Dominiki. - Dlaczego ja muszę <br>na to wszystko patrzeć? Nie on? O twojej matce nie wspominam. - Czarne <br>oko prowadzi przez chwilę spojrzenie po spuszczonej głowie <br>Dominiki, ignorując drżenie powiek. - Czy to dziecko... - babka <br>przenosi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego