Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Szkice z piekła uczciwych
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1963
Przez chwilę patrzył na chwiejące się lampy stacyjne, na pociemniały od deszczów betonowy płot "Anzelma", na biały dym lokomotywki, przesuwającej puste wagony przez bramę kopalni. Bronka ma rację, jak tu wyjść jutro na ulicę? I pojutrze? I za tydzień?
Może nie wyjdę... - odwrócił się nagle i spojrzał na córkę z żałosnym uśmiechem. - Wyniosą mnie...
Ej, dajże ojciec spokój z taką mową! - podeszła niespokojna i rozczulona nagle, pogłaskała starego po ramieniu. Obiad wystygnie, chyba ojciec zejdzie...
Nie głodnym, Broniu, nie będę. Jakbyś miała coś do
picia, herbaty albo piwa... lepiej piwa, okropnie zaschło mi w gardle... .
Zaraz poślę. Ale przecie i zjeść
Przez chwilę patrzył na chwiejące się lampy stacyjne, na pociemniały od deszczów betonowy płot "Anzelma", na biały dym lokomotywki, przesuwającej puste wagony przez bramę kopalni. Bronka ma rację, jak tu wyjść jutro na ulicę? I pojutrze? I za tydzień?<br> Może nie wyjdę... - odwrócił się nagle i spojrzał na córkę z żałosnym uśmiechem. - Wyniosą mnie...<br> Ej, dajże ojciec spokój z taką mową! - podeszła niespokojna i rozczulona nagle, pogłaskała starego po ramieniu. Obiad wystygnie, chyba ojciec zejdzie...<br> Nie głodnym, Broniu, nie będę. Jakbyś miała coś do<br> picia, herbaty albo piwa... lepiej piwa, okropnie zaschło mi w gardle... &lt;page nr=33&gt;.<br> Zaraz poślę. Ale przecie i zjeść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego