wiosną podszedł do mnie na korytarzu szkolnym mały, mizerny chłopaczyna, powiedział, że nazywa się Janek Winczakiewicz i że przyniósł wierszyk. Przecież obiecaliśmy, że stworzymy "Dział dla młodszych".<br>Wierszyk przyjęliśmy, nowy dział stworzyliśmy i do matury wydaliśmy jeszcze kilka numerów, w których wiersze Janka znowu się znalazły. Dwa czy trzy razy zamieniliśmy po parę zdań, ale różnica wieku i żelazna szkolna hierarchia uniemożliwiły jakiekolwiek zbliżenie.<br>Minęło kilka wspaniałych lat, minęła służba wojskowa, nadeszły studia i nagle cały nasz młodzieńczy, szczęśliwy, wolny świat zawalił się w ciągu kilku tygodni.<br>Był listopad 1945 r., gdy przywlokłem się do naszej Misji Wojskowej w Paryżu. Przyjechałem