Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z łagodną, ale nieustępliwą cierpliwością wtajemmczał go w arkana swego zawodu, a równocześnie wzbogacał jego wiedzę opowieściami o smutnym losie Barbary Ubryk i zbrodniach Kuby-Rozpruwacza.

Stojąc na środku podwórza spoglądałem na ten żałosny zakładzik, gdzie mój ojciec, tak niedawno jeszcze władca pięknego parowozowego świata, miał być "dyrektorem".

Wuj Benedykt zaofiarował ojcu tę posadę, aby nam przyjść w ten sposób z pomocą, ale jego zamaskowana wspaniałomyślność była zbyt przejrzysta. Nie ulegało wątpliwośei, że Gawlik świetnie sam sobie radzi z warsztatem i że kwalifikacje ojca nie mogą tu mieć żadnego zastosowania. Pensja 120 rubli miesięcznie stanowiła więc upokarzający datek z kieszeni wuja
z łagodną, ale nieustępliwą cierpliwością wtajemmczał go w arkana swego zawodu, a równocześnie wzbogacał jego wiedzę opowieściami o smutnym losie Barbary Ubryk i zbrodniach Kuby-Rozpruwacza.<br><br>Stojąc na środku podwórza spoglądałem na ten żałosny zakładzik, gdzie mój ojciec, tak niedawno jeszcze władca pięknego parowozowego świata, miał być "dyrektorem".<br><br>Wuj Benedykt zaofiarował ojcu tę posadę, aby nam przyjść w ten sposób z pomocą, ale jego zamaskowana wspaniałomyślność była zbyt przejrzysta. Nie ulegało wątpliwośei, że Gawlik świetnie sam sobie radzi z warsztatem i że kwalifikacje ojca nie mogą tu mieć żadnego zastosowania. Pensja 120 rubli miesięcznie stanowiła więc upokarzający datek z kieszeni wuja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego