go trafił i zabił na miejscu. Tak ukarał Skarbnik nieposłuszeństwo swej woli. <br><br><au>JADWIGA CHRZĄSZCZEWSKA<br>JADWIGA WARNKÓWNA</></><br><br><div sex="f"><tit>MIEDZIANA LAMPA</><br>Na zegarze kościelnym wybiła północ. Ponad miasteczkiem śląskim świecił księżyc, wokół niego tysiąc gwiazd migotało na niebie to zielonym, to błękitnym, to żółtym światłem. Na cichych ulicach leżał śnieg, nie widać było zapóźnionych przechodniów, tylko bure i łaciate koty przemykały do piwnic na nocne łowy. <br>- Bam... bam... bam... - bił zegar nad uśpionym miasteczkiem, a uderzenia jego liczyło chore dziecko, które nie mogło usnąć, choć przy jego łóżku czuwał troskliwie dziadek, otulał kołdrą, poprawiał poduszki i podawał wodę z malinowym sokiem. <br>- Śpij, Pietrek, śpij