Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ją wzrokiem, który zdawał się mówić:

"A więc to jest ta szczęśliwa dziewczyna, którą ktoś pokochał prawdziwą wielką miłością..."

Porównywałem je obie i ze zdziwieniem stwierdziłem, że pomimo kontrastu każda z nich jest na swój sposób zachwycająca. Tylko że od panny Kazimiery wiał chłód, a w Polinie czuło się nieustający żar.

Gracze stopniowo poddawali się hazardowi. Zenaida Mojsiejewna, której ogromnie szła karta, rozbijała jeden bank po drugim i układała przed sobą rulony srebra.

- Balzak twierdził, że kto ma szczęście do kart, ten ma szczęście w miłości - zauważył Jurczenko.

Wszyscy tak byli przejęci grą, że nikt nie dosłyszał dzwonka. Dopiero ojciec po
ją wzrokiem, który zdawał się mówić:<br><br>"A więc to jest ta szczęśliwa dziewczyna, którą ktoś pokochał prawdziwą wielką miłością..."<br><br>Porównywałem je obie i ze zdziwieniem stwierdziłem, że pomimo kontrastu każda z nich jest na swój sposób zachwycająca. Tylko że od panny Kazimiery wiał chłód, a w Polinie czuło się nieustający żar.<br><br>Gracze stopniowo poddawali się hazardowi. Zenaida Mojsiejewna, której ogromnie szła karta, rozbijała jeden bank po drugim i układała przed sobą rulony srebra.<br><br>- Balzak twierdził, że kto ma szczęście do kart, ten ma szczęście w miłości - zauważył Jurczenko.<br><br>Wszyscy tak byli przejęci grą, że nikt nie dosłyszał dzwonka. Dopiero ojciec po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego