Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nieruchomiały i jakby się wydłużały, i sięgały łapami ziemi, na której nie było już im dane stanąć, i tylko ich odarte ze skóry ciała zakopywano w niej głęboko, aby nie dobrały się do nich biegające po posiołku zdziczałe na poły świnie...
- Ale one znajdowały jakoś drogę do padliny - ciągnął - i żarły ją, i stawały się coraz większe i tłustsze, aż w końcu i one zawisały na hakach z rozpłatanymi brzuchami, i psy, które przeżyły pogrom, jadły ich wnętrzności, a psie skóry stary Baszkir Talip wraz z żoną Gulbadar zbierał i garbował, i starannie sortował: co puszystsze na rękawice dla oficerów i
nieruchomiały i jakby się wydłużały, i sięgały łapami ziemi, na której nie było już im dane stanąć, i tylko ich odarte ze skóry ciała zakopywano w niej głęboko, aby nie dobrały się do nich biegające po posiołku zdziczałe na poły świnie...<br>- Ale one znajdowały jakoś drogę do padliny - ciągnął - i żarły ją, i stawały się coraz większe i tłustsze, aż w końcu i one zawisały na hakach z rozpłatanymi brzuchami, i psy, które przeżyły pogrom, jadły ich wnętrzności, a psie skóry stary Baszkir Talip wraz z żoną Gulbadar zbierał i garbował, i starannie sortował: co puszystsze na rękawice dla oficerów i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego