Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Ale nie upokorzenie jest najgorsze. Ja strasznie tęsknię za Ukrainą. Gdybym się dowiedziała, że mam u siebie pracę, jutro wieczorem byłabym we Lwowie. Ja tu jestem jak roślina wyrwana z ziemi.
Wiera zarabia u Ingi 250 dolarów miesięcznie. Utrzymuje z tego całą rodzinę: ojca emeryta, bezrobotnego męża, córkę, której dzienny zarobek wystarcza na chleb, wnuczka, który ciągle choruje, bo zimą prąd i ogrzewanie włączane jest tylko na cztery godziny dziennie. Dziś już trudno im sobie wyobrazić, co by było bez tych pieniędzy. Wiera nie planuje powrotu, będzie tu tyle, ile się da.
Tak samo Galina. Nie ma do czego wracać. W
Ale nie upokorzenie jest najgorsze. Ja strasznie tęsknię za Ukrainą. Gdybym się dowiedziała, że mam u siebie pracę, jutro wieczorem byłabym we Lwowie. Ja tu jestem jak roślina wyrwana z ziemi.<br>Wiera zarabia u Ingi 250 dolarów miesięcznie. Utrzymuje z tego całą rodzinę: ojca emeryta, bezrobotnego męża, córkę, której dzienny zarobek wystarcza na chleb, wnuczka, który ciągle choruje, bo zimą prąd i ogrzewanie włączane jest tylko na cztery godziny dziennie. Dziś już trudno im sobie wyobrazić, co by było bez tych pieniędzy. Wiera nie planuje powrotu, będzie tu tyle, ile się da.<br>Tak samo Galina. Nie ma do czego wracać. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego