mają nas oglądać.<br>Podsunął jej fotel, zepchnął kartony i rysunki z łóżka, szarpnął sznur i rulon maty nad wejściem opadł z trzaskiem w obłoku kurzu. Margit już wyjmowała banknoty, płaciła dziesiątkami, więc wydawało się, że jest tego dużo.<br>Zgarnął je, owinął chustką i wsunął do kieszeni spodni.<br>Na opuszczonej macie zarysowała się sylwetka kobiety, schylała się coraz niżej, w szparze pełnej ostrego blasku dostrzegł stopy w sandałach, na palcach bosych nóg miała pierścionki, dłonie od spodu jaskrawoczerwone, postawiła tacę z filiżankami kawy na betonie. Czekała skulona chwilę, ale malarz nie kwapił się, żeby unieść matę, póki nie odeszła.<br>Częstując ich kawą