Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
z domu niewoli, i stanąłem przy pistacjowym drzewku, i obiecywałem, że nie będę miał nieczystych myśli, że nie będę się bawił własnym ciałem, że na dziewczyny będę patrzeć jak na swoje siostrzyczki, a na chłopców jak na braciszków,
i pokrzepiony tym przyrzeczeniem i Ciałem Pańskim z wolna przemierzałem opustoszały park, żarzący się soczystą zielenią w blasku tużpopołudniowego słońca, stąpając po kwietnych płatkach rzucanych pod stopy księdza z monstrancją, a gdy ścieżka minęła oficyny, niepostrzeżenie, pochylony, przemykałem się pod białą ścianą dworku i tam przy otwartym szeroko oknie uniosłem na chwilę głowę, i zobaczyłem to nagle:
na wysoko zasłanym łóżku leżała naga kobieta
z domu niewoli, i stanąłem przy pistacjowym drzewku, i obiecywałem, że nie będę miał nieczystych myśli, że nie będę się bawił własnym ciałem, że na dziewczyny będę patrzeć jak na swoje siostrzyczki, a na chłopców jak na braciszków,<br>i pokrzepiony tym przyrzeczeniem i Ciałem Pańskim z wolna przemierzałem opustoszały park, żarzący się soczystą zielenią w blasku tużpopołudniowego słońca, stąpając po kwietnych płatkach rzucanych pod stopy księdza z monstrancją, a gdy ścieżka minęła oficyny, niepostrzeżenie, pochylony, przemykałem się pod białą ścianą dworku i tam przy otwartym szeroko oknie uniosłem na chwilę głowę, i zobaczyłem to nagle:<br>na wysoko zasłanym łóżku leżała naga kobieta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego