Podczas przesłuchań zaprzeczał nie tylko obciążającym go zeznaniom, ale także temu, co działo się w Oświęcimiu. Czyżby nie wiedział jaką kieruje instytucją? Rzecz tę prokuratorski dokument ujmuje następująco:Można było nie wiedzieć o sporadycznych nadużyciach, czy morderstwach w poszczególnych obozach nawet jeśli ktoś zajmował kierownicze, centralne stanowisko, ale nie można zasłaniać się żadnym usprawiedliwieniem tam, gdzie ktoś prowadzi instytucję, która na przestrzeni kilku lat morduje kilka milionów ludzi.<br> Sięgam po stronę ostatnią historycznego już dokumentu, żeby pokazać, iż nic nie zostało pominięte w rzetelnym dochodzeniu prawdy, choć jakże łatwo było wówczas o emocje. Wcześniej jeszcze poznajemy nazwiska tych, którzy dokonali niemal matematycznego