Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Sportowiec
Nr: 51 (1570)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
chciał powiedzieć, do Złotej Komandorii.
Gdzie ten stoper? No i ciach go chorągiewką!
Już wnoszą stół, już wnoszą krzesła, Prezesa naszego poznajemy, tak, wchodzi, ale nie sam, suną Wielcy Menedżerowie, Rekiny, Cekiny, Rekiny, słowem Grube Ryby sportu rajdowego! To plenum komitetu menedżerów, już za chwilę ustalona zostanie kolejność, w jakiej zawodnicy znajdą się na mecie. O! Max nie wygra, nie, nie wiadomo, czy dojedzie. "Mógłby być niegłupi tylko niepotrzebnie sili się na własne zdanie" - mówi Prezes.
I lecimy dalej: przekomarzanki, kto czyjego kierowcę wykończył, inne grzeszki, pistolety zza pazuchy i... nie wiadomo, czym mogłoby się skończyć, gdyby nie rzeczowy ton Prezesa
chciał powiedzieć, do Złotej Komandorii. <br>Gdzie ten stoper? No i ciach go chorągiewką! <br>Już wnoszą stół, już wnoszą krzesła, Prezesa naszego poznajemy, tak, wchodzi, ale nie sam, suną Wielcy Menedżerowie, Rekiny, Cekiny, Rekiny, słowem Grube Ryby sportu rajdowego! To plenum komitetu menedżerów, już za chwilę ustalona zostanie kolejność, w jakiej zawodnicy znajdą się na mecie. O! Max nie wygra, nie, nie wiadomo, czy dojedzie. "Mógłby być niegłupi tylko niepotrzebnie sili się na własne zdanie" - mówi Prezes. <br>I lecimy dalej: przekomarzanki, kto czyjego kierowcę wykończył, inne grzeszki, pistolety zza pazuchy i... nie wiadomo, czym mogłoby się skończyć, gdyby nie rzeczowy ton Prezesa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego