Conrada - zawijał,<br>i nasz opiekun spytał mnie, czy naprawdę chcę zostać marynarzem, tak jak od dziecka marzył o tym Teodor Józef Konrad Korzeniowski, choć jak ja nigdy morza nie widział, a ja odpowiedziałem mu szczerze, że nie wiem, czy dokonałem właściwego wyboru, że to mój niespokojny duch nie pozwalał mi zbyt długo trwać w jednym miejscu, a więc kiedy zawiodły inne próby opuszczenia Esfahanu, poprosiłem o wpisanie mnie na listę kandydatów do szkoły morskiej,<br>no i tym razem udało się, i oto jadę, płynę tam, gdzie ma się to urzeczywistnić, a to, że wziąłem do ręki książkę Conrada, przypadkiem o nim