przysadzisty jak sąg drew, za to twardy jak kowadło w kuźni: uderzysz w<br>niego młotkiem, a on podskoczy. Póki nowych gwoździ dwucalowych nie<br>można było dostać w GS-ie, Kaźmierz stare prostował na paznokciu.<br>Szybki był w języku, z każdym gotów się dogadać, byle tylko ten ktoś<br>nie miał innego zdania niż on. W skrytości uważał, że Pan Bóg po to<br>jest w niebie, żeby on, Kaźmierz, miał tam sojusznika, bo przecież jak<br>ktoś tak niepozornego wzrostu, a za to z przeogromnym zaufaniem zwraca<br>się do najwyższej instancji - to jak mu odmówić pomocy i nie zesłać<br>plag na jego wrogów?<br> Gdy