wcześnie, że tych żydowskich muzykantów z drewnianego miasteczka za lasem myliłem z tamtymi muzykantami grającymi ongiś w Kanie Galilejskiej.<br> Raczej dlatego, że nie mogłem pojąć, czemu idąc po pagórkowatej cząstce błonia, tuż przed opłotkami poczynającymi naszą wieś całą w gęsim pierzu, w zwierzęcej sierści, w rozpapranej glinie, w rozmemłanym śnie, zdejmują z pleców basy, spod pazuch wyjmują skrzypce i klarnet, i zaczynają grać.<br> I może jeszcze dlatego, że jako paruletni berbeć, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie urodzi się obiecany mi źrebak, zbudziłem się o świcie i wychodząc na próg, pierwszy raz zobaczyłem tego ojca prymistę idącego muzykować na festyn, grającego