Ilekroć Róża patrzyła na jego gospodarcze czynności - tym bardziej popadał w zakłopotanie, ręce mu drżały, nie wiedział, po co sięgnąć, na jakiej zasadzie się oprzeć, prawa fizyki traciły sens, doświadczenie długich lat życia wydawało się złudą, gubił poczucie rzeczywistości. Teraz także to podciągnął spodnie do pół łydki, to je opuszczał, zdezorientowany. Róża przyglądała się <page nr=33> pilnie. Milczała, więc powziął nadzieję, że jego zabiegi są racjonalne, że dla włożenia <orig>gamasza</> to właśnie należy czynić: podciągnąć spodnie, rozwiązywać buty. Szybko zatem - z rzadką stanowczością, z zapałem - rozluźniwszy sznurowadło, przystąpił do ściągania trzewika. Cierpiał na ischias, wszelki wysiłek krzyża napawał go lękiem, więc przymrużył oczy