Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
rumpel leci na dno kokpitu. Disaster. Wtedy z powrotem uderza wiatr...
Nie kwilę, że od dwu tygodni mam wiatr w gębę. Od samego początku piłuję na wiatr i fale. Za każdym astro (znaczy za każdym wyjściem na pokład) suszę sekstant. Po kilkanaście razy, nim stwierdzę, że południe już minęło.
Być żeglarzem - to przetrwać te wiatry, złapać właściwe, dożeglować do domu.
Jest takie powiedzenie: "Kapitana nie pytają, jakie były wiatry. Pytają, czy statek doszedł do portu przeznaczenia". Powinniśmy pamiętać o tych słowach, gdy rozlicza się czyjąś działalność.

Pacyfik jest czysty. Po przejściu Kuro Sio, jego najwęższej (tej wiosny wyjątkowo wąskiej) strugi, przebiegającej
rumpel leci na dno kokpitu. Disaster. Wtedy z powrotem uderza wiatr...<br> Nie kwilę, że od dwu tygodni mam wiatr w gębę. Od samego początku piłuję na wiatr i fale. Za każdym astro (znaczy za każdym wyjściem na pokład) suszę sekstant. Po kilkanaście razy, nim stwierdzę, że południe już minęło.<br> Być żeglarzem - to przetrwać te wiatry, złapać właściwe, dożeglować do domu.<br> Jest takie powiedzenie: "Kapitana nie pytają, jakie były wiatry. Pytają, czy statek doszedł do portu przeznaczenia". Powinniśmy pamiętać o tych słowach, gdy rozlicza się czyjąś działalność.<br><br> Pacyfik jest czysty. Po przejściu Kuro Sio, jego najwęższej (tej wiosny wyjątkowo wąskiej) strugi, przebiegającej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego