Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
to wszystko jest bezbrzeżnie nudne. Co to jest? Ja się nie powinienem nudzić".
Na podwórku Żyd sprzedający grzebienie jadł bezmyślnie pomarańczę - jak chleb. Lucjan pomyślał: "Litowałem się wczoraj nad nim, a teraz taki żre pomarańczę. Czy ja sobie mogę pozwolić na to? Nie. Tak, ale tamten nie chleje wódki. Muszę zejść na dół i kupić sobie pomarańczę, to mi dobrze zrobi".
Wyszedł i po chwili wrócił z owocem w ręku. Pomarańcza była wyschnięta i włóknista, o słodkomdłym smaku. "Nawet sobie pomarańczy kupić nie potrafię, tfu, świństwo". Spojrzał z nienawiścią prawie na małego Żydka. Zażera się. Poszedł do kuchni, wyrzucił skórę i miąższ. Zachciało
to wszystko jest bezbrzeżnie nudne. Co to jest? Ja się nie powinienem nudzić".<br>Na podwórku Żyd sprzedający grzebienie jadł bezmyślnie pomarańczę - jak chleb. Lucjan pomyślał: "Litowałem się wczoraj nad nim, a teraz taki żre pomarańczę. Czy ja sobie mogę pozwolić na to? Nie. Tak, ale tamten nie chleje wódki. Muszę zejść na dół i kupić sobie pomarańczę, to mi dobrze zrobi".<br>Wyszedł i po chwili wrócił z owocem w ręku. Pomarańcza była wyschnięta i włóknista, o słodkomdłym smaku. "Nawet sobie pomarańczy kupić nie potrafię, tfu, świństwo". Spojrzał z nienawiścią prawie na małego Żydka. Zażera się. Poszedł do kuchni, wyrzucił skórę i miąższ. Zachciało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego