i mrocznym dramacie na wiele się ważąc. Trzeba mu było dla tej sceny romantycznego oświetlenia: tajemniczego mroku i ogromnych cieniów, więc czekał wieczora. Przekonany był, że obmyślił wszystko i że wszystko przewidział, wciąż jednak powracał myślą do tego, co się ma rozegrać, zatrwożony, że mógł w podnieceniu przeoczyć coś, co zepsuje cały dramat.<br>Dzień mu się dłużył okropnie. Patrzyli na niego wszyscy jak na czarodzieja, lecz nikt już o nic nie pytał. Ciekawość płonęła we wszystkich oczach, tak że każda z osób, zebranych w Bejgole, mogłaby spojrzeniem podpalić skład prochu. Jedynie we wzroku profesora tliła się - obok ciekawości - odrobina żalu, że