ani jako katolicy, ani jako niewierzący, mają wątpliwości albo określają siebie jako wierzących, lecz niezwiązanych z instytucjonalnym Kościołem, posyłają dzieci na religię, by dać im możliwość podjęcia samodzielnej decyzji.<br><br>- Religia pasuje do niewykształconej osobowości dziecka - mówi prof. Hołówka. - Ja posłałem swoje na religię także dlatego, że podczas mieszanego ślubu podpisałem zgodę na ich katolickie wychowanie. Problemy zaczęły się dosyć szybko. Któregoś dnia moja 7-letnia córka rzuciła mi się na szyję ze słowami: tatusiu, jaki ty jesteś dobry, że mnie nie zabiłeś. Myślałem, że się wygłupia, więc odpowiedziałem: Marysiu, a jaka ty jesteś dobra, że mnie nie zabiłaś. I wtedy okazało