Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Warszawy
Nr: 8.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2002
Kostanom odeprzeć. Zbiegło się z pół wsi, zrobiło się nieprzyjemnie, wszystkim zaczęły puszczać nerwy. Energetycy wzięli więc nogi za pas. I dobrze, bo omal nie doszło do bijatyki. - Zamieszanie to tu było ogromne - wspomina sąsiad pana Andrzeja. - Wyjrzałem z chałupy, a tu przy słupach z pół wsi stoi. I jakaś zgraja obcych. Trochę się pokłócili, trochę poszarpali. Przyjechała policja i towarzystwo się rozeszło.

Weźmiemy z helikoptera!

Na kolejny atak Kostanowie nie musieli długo czekać. 24 października poranną ciszę zakłócił odgłos nadlatującego samolotu. - Wybiegłem z domu, patrzę, a tu nad słupami lata helikopter - wspomina Andrzej Kostana. - Wte i wewte. Niewiele myśląc, pobiegłem
Kostanom odeprzeć. Zbiegło się z pół wsi, zrobiło się nieprzyjemnie, wszystkim zaczęły puszczać nerwy. Energetycy wzięli więc nogi za pas. I dobrze, bo omal nie doszło do bijatyki. - Zamieszanie to tu było ogromne - wspomina sąsiad pana Andrzeja. - Wyjrzałem z chałupy, a tu przy słupach z pół wsi stoi. I jakaś zgraja obcych. Trochę się pokłócili, trochę poszarpali. Przyjechała policja i towarzystwo się rozeszło. <br><br>&lt;tit&gt;Weźmiemy z helikoptera!&lt;/&gt;<br><br>Na kolejny atak Kostanowie nie musieli długo czekać. 24 października poranną ciszę zakłócił odgłos nadlatującego samolotu. - Wybiegłem z domu, patrzę, a tu nad słupami lata helikopter - wspomina Andrzej Kostana. - &lt;orig&gt;Wte i wewte&lt;/&gt;. Niewiele myśląc, pobiegłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego